Wstałam, było to trudne bo ból głowy nasilił się kiedy tylko się poruszyłam. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę. Zdziwiło mnie to, że posiadamy ją w domu, wcześniej musiałam biegnąć do sklepu aby coś kupić, bo inaczej nie utrzymałabym normalnego stanu tutaj w domu bez jedzenia.
Podczas picia nie obyło się bez oparzenia języka, ale to u mnie normalne. Przeklęłam głośno, bo nie dość, że bolała mnie głowa to teraz język zaczął mnie boleć od gorącego napoju. Po chwili ból języka nie dokuczał już mi, lecz głowa nadal bolała. Posiedziałam jeszcze chwilę i jak już mówiłam nie chciałam tego, ale do głowy znowu wszedł przystojny chłopak z burzą loków na głowie. Zastanawiałam nad tym, co chciał mi wczoraj powiedzieć, kiedy ja uciekłam a on zaczął mnie gonić? Na pewno chciał się jakoś wytłumaczyć, ale nie wiedziałam czemu. Przecież nie jesteśmy już przyjaciółmi, równie dobrze do toalety mogła wejść jedna z dziewczyn ze szkoły i co, ją też by zaczął gonić? Nie sądzę. Mniejsza o to. Chciałam iść spać, ale wiszący zegar w kuchni wskazywał na to, że nie warto mi iść spać. Na dworze robiło się coraz jaśniej, a mi chciało się spać, chociaż pewnie i tak nie zmrużyłabym oka. Podniosłam swoje ciało z krzesła i ruszyłam do zlewu, aby umyć szklankę w której znajdowała się herbata, ale moje dwie lewe ręce pozwoliły szklance upaść na ziemię i rozbić się w tysiące małych kawałeczków. Podskoczyłam do góry, kiedy szklanka odbiła się na mojej prawej ręce, przy czym mały kawałek szkła pozostawił ślad, a krew zaczęła powoli spływać. Przestraszyłam się, ale szybko sobie z tym poradziłam podstawiając ją pod wodę. Owinęłam skaleczenie bandażem i zaczęłam sprzątać ten bałagan znajdujący się na ziemi.
Po 30 minutach wszystko było posprzątane i w jak najlepszym porządku. Poszłam do łazienki i zrobiłam ze sobą porządek. Mimo wczesnej godziny aby wybrać się do szkoły, byłam gotowa, ale jakoś nie przeszkadzało mi to, mogłam jeszcze spokojnie zajrzeć do książek. Tak, uczyłam się. Nie, nie jestem dobrą uczennicą, ale trzeba coś robić ze swoim życiem.
Nie chciało mi się dłużej siedzieć w domu przed książkami, więc wyszłam wcześniej, aby przemyśleć kilka spraw dotyczących, kogo? Harry'ego. Tak, jego. Musiałam wiedzieć, co mu powiem kiedy będzie chciał mi jeszcze coś powiedzieć, ale to nie było takie łatwe, bo ja w życiu nie jestem otwarta i nie potrafię rozmawiać z ludźmi których nie znam a co dopiero z takimi których znałam. Tak, to dziwne, ale taka jestem.
Postanowiłam pójść szybciej, ale przez miasto. Co było dziwne, bo zazwyczaj wolę być sama niż w gronie ludzie. Przechodząc przez rozpędzonych ludzi zatrzymałam się przed jednym ze sklepów. Była tam sukienka. Czerwona, długa i przede wszystkim piękna. Lecz cena znajdująca się na niej była za wielka. Nie było mnie na nią stać. Spodobała mi się, chociaż nie wiem gdzie bym ją ubrała. Co prawda bal maturalny za dwa lata, ale nigdy nie wiadomo co się w życiu przydarzy. Dość tego marzenia o rzeczach materialnych i rzeczach które nigdy się nie zdarzą-powiedziałam z przekonaniem sama do siebie. Byłam tam zamyślona, że sama nie wiedziałam kiedy wpadłam na chłopaka ubranego w koszulę w kratkę. Miał burzę loków na głowie, od razu go poznałam.
*Oczami Harry'ego*
Ustawiłem sobie budzik, na 6:00 aby spokojnie zjeść śniadanie, ubrać się i ruszyć na miasto. Chciałem coś załatwić, ale jak zwykle mam pecha i rozlałem herbatę na całe ubranie znajdujące się na mnie. Szybko pobiegłem to pokoju, aby założyć coś innego i jedyne co mi pozostało to koszula w kratę. Miałem tego dość. Cały czas miałem pecha. Moje życie nigdy nie było za łatwe, tata zostawił mnie i mamę, kiedy miałem zaledwie 2 lata. Moim rodzicom nie układało się za dobrze. Ciągłe kłótnie, awantury. Mama nie chciała aby mi stała się krzywda, więc postanowiła rozwieść się z tatą, co nie sprawiło dla niego żadnego problemu. Jak się okazało prowadził podwójne życie od dawna. To niewiarygodne, że jestem synem tak wstrętnego i nie mającego serca człowieka. No, ale sam nie wiem, czemu porównuje swoje życie, do rozlanej herbaty. Nie miałem pojęcia, ale nie zastanawiałem się już nad tym, bo czas uciekał. Chwyciłem za moje białe, wychodzone conversy i ubierałem je w trakcie drogi. Czas mi nie sprzyjał, za 20 min. miały zacząć się lekcje, więc zacząłem biec w stronę miejsca w którym chciałem jeszcze się tego ranka znaleźć. Ludzi było pełno, jedno spieszyli się do szkoły, pracy, drudzy zaś szli wolno i korzystali z życia. Popatrzyłem na zegarek. Zdążę-rzekłem. Lecz nie byłem tego takie pewien więc zacząłem biegnąć. To chyba nie był zbyt dobry pomysł, bo swoim ciałem upadłem na nią. Ell._________________________________________________________________________________
Witam. Jest kolejny. Trochę nieudany. Mam pewien pomysł co do tego bloga i kolejnych rozdziałów i mam nadzieję, że nie wylecą one z mojej głowy. Dziękuję, że czytacie i komentujecie, to dla mnie dużo znaczy i co najważniejsze motywuje :) Zastanawiam się nad założeniem ask'a w którym będziecie mogli zadawać pytania bohaterom. Założyć? Jeszcze raz dziękuję i do następnego.:)